Dexter Foma
Naburmuszony odmruknąłem coś pod nosem, kręcąc głową.
– I ty Brutusie, i ty Brutusie – powiedziałem z cichym prychnięciem. – Jedzenie na wynos coś ci mówi? Poza tym jest Heather, ona umie gotować. Nie zostawi mnie w potrzebie i na pastwę głodu! – uniosłem się z prawdziwym oburzeniem. Jakie tu insynuacje, o chlebie i wodzie. – Wąsy – przerwałem. – Mogę pomyśleć – stwierdziłem, sam siebie dziwiąc. Na cesarza, jestem zdecydowanie zbyt rozczulony atmosferą spokoju i wiejskości, że nie myślę chyba trzeźwo.

Parsknąłem. Naburmuszony Dexter miał swój urok.
– Na wynos – prychnąłem, kręcąc głową. – Dex, wydaje mi się, że i Heather czasami będzie musiała coś zrobić. Serio, zrobienie jajka sadzonego czy makaronu to nie sztuka, dałbyś radę – uśmiechnąłem się. Jego mina, ściągnięte brwi i ta cała złość na twarzy zapadały w pamięć. – Zastanów się, zastanów... Najwyżej zgolisz – wzruszyłem ramionami.

Oburzyłem się jeszcze bardziej.
– Oczywiście, że będzie musiała coś zrobić. Obiad – powiedziałem z całą pewnością siebie, na jaką było mnie stać. – Przypalam wodę na herbatę – przypomniałem mu. – A wcześniej trzy miesiące katorgi.

– Dex, nie wszyscy będą wokół ciebie skakać – parsknąłem śmiechem. – To i tego można się nauczyć, zobaczysz... – powiedziałem, kręcąc głową. Mrugnąłem do chłopaka i mruknąłem, biorąc łyk kawy. – Wynagrodzę ci.

Prychnąłem pod nosem.
– Oczywiście, że nie będą skakać. Służba. Nadal służba. Pamiętasz? – wytknąłem mu, upijając łyk kawy i zabierając się za tosty ze słodkimi konfiturami. Przewróciłem oczami, przełykając, zanim coś powiedziałem.
– Oh, już o to zadbam – powiedziałem ze złośliwym uśmieszkiem.

Zakrztusiłem się, słysząc jego słowa.
– Zachowuj się, Panie Davon, w końcu jesteśmy przy stole – wytknąłem mu z chytrym uśmiechem wymalowanym na twarzy i kubkiem przy ustach. – Służba służbą, ale dalej uważam, że jednak wodę powinno się potrafić zagotować.

Prychnąłem z zadowoleniem pod nosem.
– Jeszcze zobaczymy – obiecałem mu, ignorując śmiejącą się z nas Sky.
– To, co chłopaki, jakieś plany na ten dzień czy wam coś zadać? – spytała.

Przewróciłem oczami.
– Tylko nie zapomnij, jak się ubierać – mruknąłem.
Przeniosłem uwagę na Sky i wzruszyłem ramionami.
– Nie, chyba nie... – odpowiedziałem, spoglądając na Dextera.


  PRZEJDŹ NA FORUM